Rok 2022 zaczynamy od powieści, które opowiadają o rodzinnych relacjach. Pierwszą z nich jest książka Elizabeth Strout “Mam na imię Lucy’. Amerykańska pisarka jest laureatką Nagrody Pulitzera w dziedzinie beletrystyki za “Olive Kitteridge” – na podstawie opowiadań zrobiono miniserial z Frances Mcdormand w roli głównej. Inne książki Elizabeth Strout to: “Trwaj przy mnie”, “Bracia Burgess”, “To, co możliwe”. Powieść “Mam na imię Lucy” umiejscowiona jest w jednej z sal nowojorskiego szpitala, gdzie pięć dni spośród dziewięciotygodniowego pobytu, główna bohaterka – Lucy Barton spędza ze swoją dawno niewidzianą matką, rozmawiając (plotkując) o sąsiadach z rodzinnego miasteczka. Te z pozoru proste historie wywołują u Lucy traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa. Bohaterka i narratorka opowiada nam o małej, wrażliwej, zdolnej i zalęknionej dziewczynce, o wyizolowaniu siostry i cierpieniu brata poniżanego przez ojca. O rodzicach nieradzących sobie z zapewnieniem swoim dzieciom podstawowych potrzeb materialnych i emocjonalnych. O strasznej biedzie, odtrąceniu, poczuciu bycia gorszym od innych, przemocy, braku miłości, odmienności i samotności. Lucy ciągle pamięta furgonetkę w garażu, w której jako mała dziewczynka była zamykana na długie godziny, gdy rodzice nie mogli się nią zająć. Elizabeth Strout pisząc o bolesnych przeżyciach swojej bohaterki zachowuje pewną powściągliwość, pozostawiając niektóre tematy niedopowiedziane. Autorka powraca do losów Lucy Barton w swojej najnowszej książce “William”, która jest opowieścią o małżeństwie głównej bohaterki. W lutym będziemy rozmawiać o relacji syna i matki w książce rumuńskiej pisarki Tatiany Tibuleac “Lato, gdy mama miała zielone oczy”.